Deszcz, mgła, śliskie i błotniste szlaki – czy warto iść w góry w takich warunkach? Późna jesień nie jest porą roku, która sprzyja górskim wypadom. W Tatrach leży już pierwszy śnieg, jest ślisko i bardzo niebezpiecznie. W Beskidach natomiast jest szaro, błotniście i mgliście. Krótki dzień dodatkowo komplikuje zaplanowanie ciekawej wyprawy.
Trudne warunki pogodowe są idealne do przetestowania sprzętu oraz naszych umiejętności. Możemy połączyć przyjemne z pożytecznym i odreagować cały tydzień pracy robiąc coś bardziej nietuzinkowego.
Tym razem wybraliśmy się na Kutrzycę i Jasień, a właściwie na polanę Skalne. Wyruszyliśmy z Półrzeczek drogą „na skróty” prowadzącą bezpośrednio na grań pod Kutrzycę (1051 m). Dojazd jest bardzo prosty, jedziemy samochodem w górę Półrzeczek, aż do końca asfaltu, gdzie przed szlabanem jest mały placyk, na którym możemy zaparkować na parę godzin.
Ścieżka prowadzi cały czas stromo pod górę i w ulewnym deszczu możemy sprawdzić nieprzemakalność naszych butów, ochraniaczy i całej garderoby. Strugi błotnistej wody, osuwające się kamienie z błotem i pokłady śliskich liści są wspaniałym poligonem doświadczalnym. W połowie wysokości przekraczamy stokówkę i dalej w górę idąc jakiś czas razem z nowym szlakiem narciarskim wchodzimy na polanę Nad Jamnym (na nowszych mapach Francula).
W górnej jej części stała do niedawna mała bacówka, po której pozostały jedynie zbutwiałe fragmenty belek. Oczywiście widoków podziwiać nie możemy, bo mgła, a właściwie chmury oblepiają wszystko w około. Szkoda, bo przy dobrej pogodzie z tego miejsca ładnie prezentują się południowe zbocza Ćwilina.
Stromym podejściem wchodzimy do małego kociołka tuż pod granią Kutrzycy. Teraz czas na wypróbowanie kijków trekkingowych. Miejscami trzeba je naprawdę mocno obciążyć, żeby nie pojechać po trawkach, liściach i błocie.
Stajemy na grani, którą przebiega żółty szlak pieszy i wspomniany już narciarski. Lewa, południowa strona grani obfituje w wychodnie skalne ze ściankami dochodzącymi do kilkunastu metrów wysokości. Zimą można tu dodatkowo potrenować poruszanie się w bardzo stromym terenie.
Po paru minutach skręcamy w lewo za żółtym szlakiem (narciarski biegnie prosto pod Jasień) i po chwili stajemy na szczycie Kutrzycy (1051 m).
Widoków nie ma stąd oczywiście żadnych, ale za to na otwartym terenie przed kapliczką uderza w nas wiatr z deszczem i śniegiem. Jest to świetna okazja do sprawdzenia szczelności naszych kurtek po których spływają strugi wody.
Ze szczytu przechodzimy skrajem polany Skalne na przełęcz.
Tutaj żółty szlak biegnie prosto na szczyt Jasienia (1062 m), w prawo odbija trasa narciarska, a my skręcamy w prawo w dół. Błotnistą ścieżką zsuwamy się koło źródełka i stajemy przed bacówką.
Jest to obiekt prywatny, cały czas remontowany: dach został pokryty papą, w środku czysto, nowe ławy i stół, nowe miejsca do spania, uprzątnięta i zagospodarowana druga izba, tabliczki informacyjne, itd.
W środku, w suchym pomieszczeniu, sprawdzamy nasz ekwipunek – co przemokło, co trzeba poprawić, jak lepiej zabezpieczyć aparat i takie tam inne drobiazgi.
W strugach deszczu ze śniegiem wychodzimy z powrotem na przełęcz, tym razem przechodzimy ją na wprost i leśną ścieżką kierujemy się prosto w dół.
Po kilkuset metrach schodzimy do drogi, którą trawersuje trasa narciarska, i dalej w prawo do miejsca, gdzie idąc w górę skręciliśmy na polanę Nad Jamnym. Znaną już z podejścia drogą szybko zsuwamy się do placyku przy szlabanie, gdzie zostawiliśmy samochód.
Teraz możemy ocenić, jak nasz ekwipunek radzi sobie z takimi warunkami, co trzeba poprawić, a co wymienić. Cała wyprawa trwała zaledwie trzy i pół godziny, a pożytku i radości mieliśmy wiele. Wspomnienia z takich wypadów często bardziej zapadają w pamięć, niż ze słonecznych letnich wypraw. Spróbujcie sami.
Na Jasień można tez wybrać się od strony Przełęczy Przysłop, więcej o tej trasie na https://gorydlaciebie.pl/wyprawy/jasien/