Liczący 3144 m Pic du Taillon to świetny cel dla wszystkich, którzy chcieliby przekroczyć granicę 3 tysięcy metrów n.p.m. i posmakować prawdziwie wysokogórskich wrażeń. Szczyt uznawany jest za “najłatwiejszy trzytysięcznik w Pirenejach” – częściowo dzięki możliwości wyruszenia na trasę ze znajdującego się na wysokości 2220 m parking du col des Tentes w Gavarnie.
Trasa wędrówki jest bardzo widokowa i atrakcyjna – prowadzi m.in. przez Wrota Rolanda, które według legendy miał wyrąbać sam Roland – francuski rycerz i hrabia znany z “Pieśni o Rolandzie”. Po drodze zobaczyć można nie tylko imponujące okoliczne szczyty, ale też jedną z największych atrakcji rejonu – 422 metrowy wodospad Grande Cascade de Gavarnie, będący jednym z najwyższych wodospadów Europy.
Autor: Przemysław Borys – lipiec 2021
Kraj: Francja
Rejon: Pireneje
Punkt wyjścia: Gavarnie (Parking du col des Tentes 2220 m),
Czas: 1 dzień
Pora roku: wiosna, lato, jesień
Trudności: trasa nie ma trudności technicznych (terenowych),
ale nawet latem przechodzimy przez płaty śniegu (dobrze mieć raczki i kije)
Suma wzniesień: ok. 1020 m
Długość trasy: ok. 14,6 km (tam i z powrotem)
Czas wyprawy: (sam przemarsz): 6:30 h (tam i z powrotem)
Zobacz dodatkowe informacje:
SŁOWNIK EKWIPUNEK POGODA UBEZPIECZENIA
Mapa trasy na Taillon (3144 m).
Żródło: https://en.mapy.cz
Poniżej: interaktywna mapa otoczenia Doliny Gavarnie z zaznaczoną drogą na Taillon (3144 m).
Żródło: https://en.mapy.cz
Dość dużo chodzimy po górach. Nasza górska przygoda zaczęła się w Beskidach i stopniowo rozszerzała się o kolejne pobliskie pasma górskie. Jednak górskie wędrówki poza granicami kraju, z wyłączeniem Czech i Słowacji, wydawały nam się odległymi marzeniami i nawet nie przechodziły nam przez myśl.
Sytuacja zmieniła się przy okazji wyjazdu do Chorwacji, kilka lat temu. Zastanawiałem się “a może gdzieś tam sobie wejść w góry, a nie tylko plażować” – myślałem o Dinarze (wchodzącej do Korony Europy), a ostatecznie stanęło na św. Jerzym (nieudane podejście – zabrakło nam wody) oraz zdobytym podczas powrotu do Polski przez Słowenię Triglavie. W ten sposób odważniej spojrzeliśmy na turystykę górską w odległych pasmach górskich, a w tym roku padło na Pireneje. Góry te znane nam były właściwie tylko z lekcji geografii i z tego, że leżą na granicy hiszpańsko-francuskiej. Planowaliśmy jednak dość duży objazd po Francji, a nasza trasa obejmowała m.in. Lourdes, które leży zaledwie kilkadziesiąt km od znanego cyrku lodowcowego Gavarnie, formacji polodowcowej, której ściany stanowią góry o wysokości przekraczającej 3000 m. Do miejsca tego można się również dostać w kilka godzin samochodem z pobytu wakacyjnego na południowych plażach Zatoki Biskajskiej lub zachodnich plażach Lazurowego Wybrzeża Francji (dojazd z północnej Hiszpanii oczywiście również jest realny).
To podziałało na wyobraźnię. Najwyższy w naszej dotychczasowej kolekcji Triglav był bliski granicy 3000 m wysokości, ale jednak zabrakło mu 136 m. Zaczęliśmy szukać gdzie by tu wejść na jakiś trzytysięcznik w Pirenejach. Okazuje się, że niekoniecznie jest to łatwe zadanie – wiele szczytów jest niedostępnych lub bardzo trudno dostępnych (alpinizm) dla turystów. Jednak jest jeden taki trzytysięcznik, na który każdy wejdzie przy odrobinie samozaparcia. Jest nim Taillon i ma wysokość 3144 metrów. Uznawany jest za “najłatwiejszy trzytysięcznik w Pirenejach”, a zdobyć go można po rozpoczęciu wędrówki z (darmowego) parkingu Parking du col des Tentes w Gavarnie, położonego na wysokości 2220 m.
Na parking najlepiej dojechać dość wcześnie rano. Z przyczyn organizacyjnych my docieramy tam około godziny 9:00 i jest już właściwie zapełniony – ludzie odjeżdżają z niego z kwitkiem, ale wypatrzyliśmy dziurę, w której parkujemy. Jeśli komuś nie uda się znaleźć miejsca na parkingu, teoretycznie można poszukać miejsca niżej – spotykaliśmy samochody zaparkowane kilkadziesiąt metrów poniżej parkingu. Trudno jednak powiedzieć na ile jest to bezpieczne i jak na to patrzy policja.
Z parkingu kierujemy się początkowo asfaltową drogą w kierunku Taillona do przełęczy Port de Boucharo na wysokości 2270 m. Jest to odległość 1.6 km, a jej pokonanie zajmuje ok. 40 min. Tutaj zaczyna się tak naprawdę górski szlak, który jednak początkowo jest dość łagodny – 2.3 km trawersu zboczem Taillona można pokonać w około godzinę. Docieramy do drogowskazu, skąd rozpoczynamy wspinaczkę do schroniska Refuge des Sarradets (na wysokości 2587 m). Odcinek ma niecały kilometr długości, ale z powodu stromego podejścia, możemy go pokonywać nawet i godzinę, a po drodze trzeba sforsować potok Ruisseau du Taillon, który ma dość rwący nurt, i jest duża szansa na zmoczenie butów.
W końcu docieramy do schroniska. To miejsce na chwilę odpoczynku i obserwację okolicznych szczytów – np. z balkonu schroniska widzimy po lewej Pic des Sarradets (2739 m), a po prawej masyw Pic de Marboré (3248 m), z pasjonującymi dla geologów śladami fałdowań skalnych. W kierunku Pic de Marboré możemy ponadto zobaczyć jedną z największych atrakcji rejonu – 422 metrowy wodospad Grande Cascade de Gavarnie – jeden z najwyższych wodospadów Europy (po odjęciu wodospadów skandynawskich, które należą do najwyższych na świecie).
Ze schroniska do szczytu pozostaje około 2-2:30 czasu. Pierwszy odcinek prowadzi do Wrót Rolanda (La Brèche de Roland – 2807 m) – charakterystycznej szczeliny w grzebieniu pomiędzy masywami Pic de Marboré, a Pointe Bazillac (2975 m). Wrota te miał według legendy wyrąbać sam Roland – francuski rycerz i hrabia znany z “Pieśni o Rolandzie”. W utworze tym, Roland po stratach, zadanym jego siłom przez Maurów, umiera (z żalu? Broń przeciwników się go nie imała), a przed śmiercią pragnie zniszczyć swój legendarny miecz Durendal, aby nie wpadł w ręce pogan. W tym celu rąbał tym mieczem o skały (w miejscu, z którego miał widok i na Francję, i na Hiszpanię – a więc na grani Pirenejów, zwanej w Pieśni “pagórkiem z sosną”). Miecza nie zdołał zniszczyć, ale wyrąbał szczelinę, którą obecnie mogą przemieszczać się wędrowcy.
Droga do Wrót Rolanda nie jest najprzyjemniejsza – prowadzi początkowo po osuwającym się spod nóg piargu, a po przekroczeniu progu skalnego była też pokryta częściowo śniegiem (szlak przemierzaliśmy w połowie lipca!). Tutaj gorący apel i uwaga: nie można dać się zwieść temu, że góry te leżą daleko na południu, więc śniegu na pewno nie będzie, że lodowce to dopiero na czterotysięcznikach. Otóż i tutaj należy być przygotowanym na warunki zimowe – kije, raczki to sprzęt który warto mieć w plecaku. Może da się przejść bez tego, ale po co sobie fundować stres i ewentualnie po co wylądować gdzieś daleko w dole w jeziorku, albo zgubić telefon po niekontrolowanym zjeździe, co przydarzyło się jednej z turystek na naszych oczach. Co więcej, raczki okazały się w naszym przypadku również całkiem przydatne na piargu – mieliśmy znacznie lepszą przyczepność przy schodzeniu w raczkach niż podczas wchodzenia w nieuzbrojonych butach. Oczywiście, “biedne metalowe zęby”… Ale… sprzęt ma służyć.
W ten sposób docieramy do Wrót Rolanda i… tutaj trzeba uważać, gdzie się idzie dalej. Ja spoglądając na mapę w aplikacji mapy.cz miałem (błędne) wrażenie, że ścieżka na Taillon schodzi z Wrót Rolanda w dół, a następnie odbija w górę. Nic podobnego. Po konsultacjach z innymi turystami (których jest tam mnóstwo), postanowiliśmy że najprościej z Wrót Rolanda na Taillon dotrzemy tuż pod skalnym grzebieniem, w jego cieniu po hiszpańskiej stronie. Udało się.
Po około pół godziny wędrówki pod grzebieniem, okropieni drobnym wodospadem, schodzącym z Pointe Bazillac, dochodzimy do formacji skalnej znanej jako Falsa Brecha (fałszywa szczelina, fałszywe wrota – 2906 m) – formacja ta z dołu może sprawiać wrażenie oglądania Wrót Rolanda, ale jest to inny obiekt. Stąd widać już wierzchołek Taillona.
Wychodzimy po hiszpańskiej stronie z Wrót Rolanda (widoczne z tyłu) i pod grzebieniem kierujemy się na Pic du Taillon
Obchodzimy ostrożnie nieco przepaściste fałszywe wrota i kierujemy się na Taillon. Stąd trwa to jeszcze 30-40 minut. Wierzchołek wydaje się bardzo blisko, ale wysokość robi swoje. Nam bardzo spadła wydolność i na pokonanie tych 240 metrów przewyższenia spożytkowaliśmy sporo siły. I straciliśmy dwie czapki z daszkiem, porwane silnym wiatrem… Nim zdążyliśmy je przytrzymać, było za późno.
Szczyt Pic du Taillon (3144 m). Mogliśmy poświętować zdobycie pierwszego trzytysięcznika i pierwszego szczytu w Pirenejach. A potem droga w dół. Do schroniska można zejść w półtorej godziny, a stąd około 2 godziny do parkingu.